🥇 Tour De Mont Blanc Z Namiotem

The famous Tour du Mont Blanc is a 170-kilometer long circuit, which encircles the Mont Blanc massif and has 10 kilometers of ascent/descent. The trek can be completed in 7 to 11 days, depending on the route and physical condition. Our 10-day trek starts in Chamonix, France, and goes around the beautiful Mont Blanc massif. Hi there, My husband and I are looking to do the Tour de Mont Blanc next September. We are physically fit, fairly avid hikers and have two weeks to spare altogether. This will be our first time in Europe so we are hoping to add a day or two in a city on the end of the trip - either Paris of Geneva. The Alpenwild 10-day version of the Tour de Mont Blanc is a gem. The version preserves the best views and the most exciting climbs to passes while excising some valley walks. The accommodations and food range from the very good (in some places where choices may be limited) to the excellent. My dog and I solo backpacked on Tour du Mont Blanc. The original route is 180km (8,900m elevation gain), but we took a variant section with in my opinion better views which was 220 km (+10,000m elevation gain) in total. It took about 12 days, but could've finished it in 10 days if I didn't do a sunrise mission at one of the lakes specifically Here are the best content compiled and compiled by the https://toplist.honvietnam.com team, along with other related topics such as: tour de mont blanc z namiotem Jaki plecak na Tour de Mont Blanc, Tour de Mont Blanc z namiotem, Tour de Mont Blanc pogoda, Tour de Mont Blanc przewodnik, Tour de Mont Blanc mapa, Col de Tricot, Trekking wokół In Chamonix, experience majestic scenery on a drive through the Arve Valley and from the 12,605-foot viewing platform on Europe’s highest mountain. This day tour begins in Geneva with a drive across the French border through the glacier-fed Arve Valley. At Chamonix, marvel at the splendid backdrop of the massive peaks of the Aiguilles Rouges. Embark on a remarkable journey circling the legendary Mont Blanc Range in Europe. Explore diverse landscapes, cultures, and regions in France, Italy, and Switzerland. Follow ancient trade routes and well-marked trails. This is a world-class multi-day mountain hike, offering unforgettable experiences and rich history in the Mont Blanc Range. Private Hotel Accommodation Lac Blanc is a high altitude mountain lake, surrounded by rocks and accessed by a number of different hiking trails. The calm clear waters create the perfect mirror image of Mont Blanc and the snowy peaks on the opposite side of the valley. Lac Blanc is a particular favourite of ours as it offers so many different perspectives of the Mont Blanc Today we have a spectacular walk from the Merlet park up to the Bel Lachat refuge on the classic Tour de Mont Blanc and GR5 routes. Crossing the beautiful Carlaveyron Natural Reserve, we summit the Aiguillette des Houches (7,500ft/2,285m) for one of the finest views in the Alps - looking directly across the Chamonix Valley to the Mont Blanc summit. DDyn. Haute Route (fr. „Wysoka Droga”) to klasyczny szlak zimowy dla narciarzy alpejskich, prowadzący ze szwajcarskiego Zermatt do francuskiego Chamonix. Latem jego niższy wariant jest dostępny dla piechurów, stając się piękną trasą przez środek olbrzymiego łańcucha Alp. W połowie XIX wieku członkowie English Alpine Club wyznaczyli w sercu Alp wysokogórską trasę, prowadzącą z doliny Chamonix i podnóży Mont Blanc do miasteczka Zermatt, leżącego u stóp Matterhornu. Linia łącząca te dwa miejsca liczyła 180 km i prowadziła przez lodowce i wysokie przełęcze. Otrzymała wtedy angielską nazwę “The High Level Route”. Jednak w 1911 roku, kiedy po raz pierwszy pokonano ją na nartach, została ona przechrzczona na francuską “Haute Route” („Wysoką drogę”) i od tej pory to ta druga nazwa pozostaje w użyciu. Z czasem termin Haute Route uległ rozszerzeniu i oznacza wielodniowy szlak alpejski, jednak oryginał pozostaje tylko jeden. Jest nim szlak z Chamonix do Zermatt. Co to jest Haute Route? Choć wytyczony jako piesza, Haute Route jest obecnie wymagającym szlakiem do wędrówek narciarskich. Prowadzi przez wysokogórski teren, usiany lodowcami, gdzie niezbędne są wysokie umiejętności i przygotowanie. A jednak trasa ta jest, przynajmniej częściowo, dostępna dla każdego. Równolegle do „prawdziwej” poprowadzona jest bowiem łatwiejsza, choć wciąż wymagająca, wersja. Jej angielską nazwę “Walker’s” Haute Route”, można przetłumaczyć jako „trekingowa Haute Route”. Jest to alpejski szlak, poprowadzony oznakowanymi ścieżkami w terenie umożliwiającym wędrówkę. Trudne podejście w ogromnych piargach pod “crux” całego szlaku (fot. autor) Tak wytyczony wariant Haute Route jest znacząco inny. Nie wspina się powyżej 3 000 metrów mija po drodze schroniska, a od czasu do czasu schodzi w doliny, zahaczając o wsie i miasteczka. Choć Alpy kojarzą się zazwyczaj z wysokimi, niedostępnymi szczytami, szlak ten – podobnie jak Tour de Mont Blanc, który opisałem poprzednio – umożliwia bezpieczną wędrówkę i nie wymaga żadnych umiejętności wspinaczkowych. Nie potrzebujesz też na nim żadnego wyposażenia w rodzaju kasku, czekana czy liny. Z drugiej strony pozostaje jednak szlakiem wymagającym ze względu na różnice wysokości, jakie pokonuje się każdego dnia oraz dzienne odcinki do przejścia. Mija 10 najwyższych szczytów Alp i przecina 11 wysokich przełęczy, z których najwyższa osiąga prawie 3 000 m Obok Tour du Mont Blanc, Haute Route jest kolejnym spektakularnym szlakiem w wysokiej części Alp, na przejście którego potrzebujesz 8-12 dni. Transport na miejsce Na pogranicze francusko-szwajcarskie dotarłem pieszo, idąc szlakiem Via Alpina. Jeśli Twoim celem jest jednak tylko Haute Route, najlepszym punktem początkowym będzie Genewa, dokąd dotrzesz wieloma liniami lotniczymi z całej Europy. Z tego miasta łatwo dotrzesz do obu punktów kończących szlak. Transport publiczny w obu kierunkach będzie łatwy: do Francji zawiezie cię jeden z wielu autobusów i mikrobusów ruszających wprost z lotniska; przez Szwajcarię najłatwiej przejechać pociągiem do Visp w dolinie Rodanu, skąd autobus zabierze cię w góry, na południe. Opis szlaku To, być może, najpiękniejszy szlak poprowadzony przez Alpy. Tak twierdzi wielu piechurów, a i ja sam mógłbym podpisać się pod tymi słowami. Choć z drugiej strony nie przeszedłem wszystkich szlaków w Alpach… Lodowce nad jeziorem Lac du Moiry, kluczowy i trudny dzień HR (fot. autor) Początek to zazwyczaj Chamonix, z którego ścieżka prowadzi do Argentiere i w stronę granicy ze Szwajcarią. Po przejściu na drugą stronę szlak przecina kilka wysokich masywów w sercu Alp Walijskich, schodząc do doliny Val d’Anivers, mijając szczyt Rosablanche i schodząc do wsi Arolla. Stamtąd odbija mocno na północ, zataczając dużą pętlę wokół masywu Weisshornu, by doliną, przez wsie Gruben i St Niklaus, zejść do miasteczka Zermatt. Lodowiec w okolicach jeziora Lac du Moiry (fot. autor) Haute Route to wędrówka wśród alpejskich olbrzymów, pokrytych wiecznym śniegiem szczytów, nad głębokimi dolinami, wśród niezapomnianej scenerii. Tak widokowego szlaku trudno szukać w bliższych nam Karpatach. Po dniach spędzonych powyżej 2 500 metrów ścieżka sprowadza też na dno zielonych, alpejskich dolin, między miasteczka, których zabudowa wygląda na niezmienioną od setek lat. Na trasie mijać będziesz malownicze, kamienne przysiółki, jakby żywcem przeniesione ze średniowiecza. Szlak nie prowadzi lodowcami i nie wspina się ponad 3 000 metrów jest jednak wymagająca trasą: każdego dnia musisz wspiąć się i zejść 1 000 lub więcej metrów. Na ok. 10-dniowej trasie suma podejść sięga bowiem 12 000 metrów. Twoje kolana będą ci wdzięczne za lekki plecak oraz wsparcie kijkami teleskopowymi. Każdego dnia musisz też przejść ok. 25 km. Wysokość prawie 3 kilometrów nie wymaga zazwyczaj aklimatyzacji, pamiętaj jednak, że na tym poziomie ciało odczuwa już zmniejszoną ilość tlenu. Oszczędzaj swoje siły. Wysokie położenie szlaku wymaga dwojakiej ochrony: przed słońcem i złą pogodą. To pierwsze oznacza lekkie ubranie, czapkę z daszkiem i krem z filtrem przeciwsłonecznym. To drugie: zestaw odzieży termicznej (temperatura może spaść poniżej zera) oraz komplet odzieży przeciwdeszczowej. Popołudniowe burze są typowym niebezpieczeństwem w sezonie letnim. Gdzie nocować? Szlak na wielu odcinkach przebiega w oddaleniu od cywilizacji. Można jednak zaplanować go tak, by każdą noc spędzać w dolinie lub jednym ze schronisk górskich. Podnosi to znacząco koszty całej wędrówki – noc w schronisku to około 50 Euro, w pensjonacie nawet więcej – dlatego przy mniejszym budżecie zabierz namiot i kuchenkę. W mijanych wsiach możesz kupić jedzenie i paliwo, odpada więc niesienie zapasów na cały szlak. Nocowanie w namiotach jest niestety problematyczne po francuskiej stronie: tam, gdzie ścieżka przebiega przez park narodowy Mont Blanc, nie można rozbijać namiotu. Na szczęście jest to tylko 1 nocleg, który z łatwością zaplanujesz w miejscowości (Argentiere jest dobrym wyborem). Nocowanie pod namiotem po stronie szwajcarskiej jest tolerowane, choć problematyczne jest to, że każdy kanton ma tu swoje osobne prawa. Generalnie – nocowanie wysoko w górach jest OK, o ile robisz to dyskretnie, nie rozbijasz się na środku ścieżki i opuścisz biwak bez pozostawiania śladów. Najlepiej jednak zaplanować wędrówkę tak, by zatrzymywać się na kempingach w dolinach. Takie rozwiązanie wymaga niesienia swojego schronienia, oszczędza jednak kłopotów z rezerwowaniem miejsc w schroniskach, które w środku sezonu bywają bardzo zatłoczone. Będę szczery: od osoby, która przeszła ten szlak przede mną usłyszałem, że znalezienie wolnego miejsca w alpejskim schronie było największą trudnością jaką napotkała. No comments. Alpy nocowanie Podobnie jak na Tour du Mont Blanc, sezon na Haute Route trwa od połowy czerwca do końca września, choć zależy to od warunków w danym sezonie. Początek tego czasu to ryzyko, że napotkasz na szlaku zleżałe płaty śniegu. Wrzesień oznacza też chłodniejsze i krótsze dni oraz zamkniętych wiele schronisk. Magiczny zachód słońca nad doliną d’Annivers (fot. autor) Przykładowy plan wędrówki Haute Route może wyglądać następująco: dzień 1: Chamonix – Trient dzień 2: Trient – Champex dzień 3: Champex – Cabane du Mont Fort dzień 4: Cabane du Mont Fort – Sion dzień 5: Sion – Villa dzień 6: Villa – Grimentz dzień 7: Grimentz – Cabane Bella Tola dzień 8: Cabane Bella Tola – Gruben dzień 9: Gruben – St Niclaus dzień 10: St Niclaus -Zermatt Oznakowanie i nawigacja Trekingowa Haute Route jest bardzo dobrze oznaczona. Mapa i kompas mogą być przydatne, zwłaszcza podczas złej pogody, dlatego nie warto z nich rezygnować, szansa na zgubienie się jest jednak niewielka. Znaki to niemal cały czas biało-czerwono-białe paski, choć trafisz też na krótkie odcinki biało-czerwono-niebieskie. Są to miejsca trudniejsze technicznie, wymagające podpierania się dłońmi na podejściach. Pas de Chevres i wspinaczka po jej pionowych drabinach (fot. autor) Mapy obejmujące całość szlaku to 2 arkusze „Carte nationale de la Suisse”: mapa 5003 „Mont Blanc-Grand Combin” i 5006 „Matterhorn-Mischabel”. Najczęściej wybieranym przewodnikiem jest za to klasyczna pozycja Keva Reynoldsa „Chamonix to Zermatt. The Classic Walker’s Haute Route”. Jej ostatnie wznowienie pochodzi z 2015 roku. Wszystkie te pozycje kupisz na miejscu, w Chamonix lub Zermatt. Zaopatrzenie Jedzenie i paliwo bez problemu kupisz w miejscowościach po drodze – z zasady nie warto dźwigać więcej niż 3-4-dniowy zapas. Ceny w małych sklepach są zawsze wyższe, a wybór mniejszy, warto więc celować w markety położone w większych miasteczkach. Już na starcie w Chamonix możesz zaopatrzyć się w rezerwę żywności i uzupełniać ją w drodze. Pamiętaj, że po obu stronach granicy sklepy będą zamknięte w niedzielę. Niekiedy nawet w dni powszednie działać będą z przerwą między 12 a 16. Ceny są dość wygórowane, po stronie szwajcarskiej wyższe niż po francuskiej. Szczyt w chmurach, wieczor nad doliną Arrole (fot. autor) Woda nie jest problemem nigdy – wystarczy, jeśli niesiesz ze sobą 1-1,5 litra i uzupełniasz w mijanych źródłach. Możesz wodę oczyszczać za pomocą filtra lub po prostu zachowaj ostrożność, uzupełniając ją zawsze powyżej osiedli i pastwisk. Potrzebny sprzęt Mój sprzęt, z konieczności, był identyczny z tym, jaki miałem na szlaku wokół Mont Blanc. A zatem: lekkie ubrania na upał i 2 warstwy termiczne na zimne dni, plus kurtka przeciwdeszczowa Salewa Pedroc GTX. Mój sprzęt mieścił się w 50-litrowym Deuter ACT Lite. Niosłem niskie buty trekingowe Merrell Moab Ventilator, idealne na długie dystanse. Niskie obuwie nie kojarzy się może z alpejskimi szlakami, ale mój wybór padł właśnie na nie. Dlaczego warto? Haute Route to szlak ambitny, ale dostępny dla każdego sprawnego turysty. Na jego przejście wystarczy skromny 2-tygodniowy urlop, a takie przejście, wśród najwyższych szczytów Europy, może stać się niezapomnianym doświadczeniem. Także kulturowym. Gdy czasu masz choćby o tydzień więcej, można pokusić się – tak jak ja – o połączenie go z przejściem wokół Mont Blanc. Łącznie będzie to prawie 300 km fantastycznej wędrówki wśród alpejskich olbrzymów. Chwilowy widok na masyw Mt. Blanc, szlak w rejonie Col de la Chaux (fot. autor) Namibia nie bez powodu nazywana jest ”Perełką Afryki”. Kraj oferuje nieziemskie krajobrazy, dzikie zwierzęta, a przede wszystkim jest idealnym miejscem do przeżycia niesamowitej przygody w bezpiecznych warunkach. Najlepszym rozwiązaniem jest wynajęcie samochodu 4×4 i eksplorowanie odległych zakątków tego niezwykłego kraju na własną rękę. Namibię idealnie określi stwierdzenie „Afryka dla początkujących”, gdyż w bezpiecznych warunkach odnajdziemy w niej to co na ”Czarnym Lądzie” najpiękniejsze – krajobrazy oraz dzikie zwierzęta. Bilety do Namibii kupiliśmy w okazyjnej cenie zdając sobie sprawę z możliwych utrudnień związanych z porą deszczową. Nasza podróż do Windhoek wyglądała następująco: Warszawa – Bruksela – Lizbona – Luanda – Windhoek, a powrót: Windhoek – Luanda – Lizbona – Wrocław. Bilety na trasie Lizbona – Windhoek – Lizbona kosztowały 1210 zł za osobę, natomiast bilety z Polski do Portugalii (w dwie strony) 721 zł, co dało łączna kwotę 1931 zł za osobę. We wpisie zamieściliśmy zarówno ogólne informacje praktyczne jak i wskazówki dotyczące konkretnych miejsc. Co warto wiedzieć przed wyjazdem do Namibii ? Dwie najważniejsze sprawy, na które należy zwrócić uwagę przed wyjazdem do Namibii to wiza oraz szczepienia. Wiza Formalności związane z wizami są dosyć problematyczne, gdyż najbliższe ambasady Namibii znajdują się w Berlinie, Londynie oraz Moskwie. Wizę możemy załatwić na dwa sposoby: przez pośrednika (bardzo droga opcja) lub wysyłając dokumenty bezpośrednio do ambasady. Zdecydowaliśmy się na drugą opcję. Strona internetowa ambasady w Berlinie nie jest zbyt przejrzysta, ale zawiera wszystkie informacje dotyczące formalności wizowych. Aby ułatwić zadanie osobom planującym wyjazd zebraliśmy wszystkie informacje w jednym miejscu (stan na marzec 2017). Dokumenty potrzebne do wizy: Visa Application (2 kopie) Paszport (oryginał!) Zdjęcia paszportowe do wizy (2 sztuki) Ubezpieczenie (trzeba przedstawić już w momencie załatwiania wizy) Wyciąg z konta Ogólny plan podróży z miejscami noclegów (na szybko przygotowaliśmy wstępny zarys, który oczywiście później zmodyfikowaliśmy 😉 ) Rezerwacje noclegów (wysłaliśmy potwierdzenie rezerwacji tylko pierwszej nocy w Windhoek, napisaliśmy, że będziemy spać na kempingach) Potwierdzenie rezerwacji samochodu w przypadku podróżowania na własną rękę (zignorowaliśmy ten punkt podając tylko nazwę wypożyczalni, z której chcemy skorzystać) Opłata za wizę wynosiła 75 euro za sztukę (od 1 kwietnia 2017 80 euro). Dokumenty wysłaliśmy do ambasady kurierem (100zł). Jeśli chcemy, aby odesłano nam paszporty pocztą, trzeba doliczyć 5 euro (w roku 2018 opłata wzrosła do 10 euro) z zaznaczeniem, aby wysłano wszystkie paszporty razem. Pieniądze wpłaca się na konto podane na stronie ambasady. Istnieje opcja uzyskania wizy na 2 wjazdy do Namibii. Początkowo planowaliśmy również zahaczyć o Botswanę, jednak we wniosku wizowym wymagano podania dokładnych dat wjazdu i wyjazdu z Namibii, co w naszym przypadku było niemożliwe do określenia, więc ostatecznie postawiliśmy na wizę jednokrotnego wjazdu i dokładniejsze zwiedzenie Namibii. Paszporty odesłano nam w przeciągu tygodnia. Przed załatwieniem formalności wizowych kontaktowaliśmy się z panem Robertem Gondkiem, autorem bloga Szczyty Afryki, który był prelegentem na ubiegłorocznym festiwalu Explorers Festival. Serdecznie dziękujemy za pomoc i świetną prezentację 🙂 Szczepienia i malaria Teoretycznie żadne szczepienia nie są wymagane, aby móc wjechać do Namibii. Warto jednak wybrać się do poradni chorób zakaźnych lub tropikalnych (w naszym przypadku był to szpital Biegańskiego w Łodzi), aby skonsultować ewentualne zagrożenia z lekarzem. Szczepienia, na które się zdecydowaliśmy to: WZW typu A dur brzuszny błonica + tężec + polio + krztusiec (pakiet) Szczepionki nie są tanie (489 zł za osobę łącznie z konsultacją lekarską), jednak większość z nich jest ważna kilka lat, a niektóre z nich całe życie. Jako że północ Namibii to tereny malaryczne postanowiliśmy przyjmować leki na malarię (Malarone). Tabletki należy zacząć brać dzień przed wjazdem i przyjmować 7 dni po opuszczeniu strefy zagrożenia. Komary pogryzły nas przeokropnie, a nikt z nas do tej pory nie zachorował, można więc założyć, że okazały się przydatne 🙂 Wypożyczenie samochodu W internecie znajdziemy mnóstwo ofert wypożyczenia samochodu 4×4 w Namibii. Wachlarz cenowy jest naprawdę szeroki. Ceny wahają się w zależności od firmy, modelu samochodu, wyposażenia kempingowego, sezonu, a przede wszystkim UBEZPIECZENIA. Zdecydowaliśmy się na wypożyczenie samochodu od Jurka Mazgaja z Bocian Safaris, Polaka mieszkającego w Namibii od ponad 20 lat. Argumentem, który nas przekonał było ubezpieczenie No Excess czyli 100% pokrycie ewentualnych uszkodzeń samochodu. Owego ubezpieczenia nie było w ofertach innych firm wypożyczających samochody. Zostaliśmy jednak poinformowani, że w przypadku kompletnego zniszczenia opony, koszt nowej musimy pokryć z własnej kieszeni. Dodatkowym argumentem była pozytywna opinia innych podróżników poznanych podczas prezentacji o Namibii w CK Ryba w Łodzi. Musimy przyznać, że koszt wypożyczenia samochodu był znacznie wyższy niż w innych firmach, jednak jak mieliśmy się z czasem zorientować, warto było dołożyć więcej pieniędzy, by zapewnić sobie bezpieczeństwo na najwyższym poziomie. Cenę wypożyczenia można oczywiście zredukować podróżując w 4 osoby. Samochód (Toyota Hilux) był bez mała nowy i rewelacyjnie przygotowany do trudów podróży przez Namibię – w przeciwieństwie do niektórych samochodów mijanych na drodze, opony miały naprawdę głęboki bieżnik. Dodatkowym atutem była większa pojemność silnika ( pozwalająca na szybsze wyprzedzanie. Warto wspomnieć również o wyposażeniu dodatkowym samochodu: GPS, lodówka, stół, krzesła, sztućce, naczynia, garnki, kuchenka gazowa, śpiwory, pościel, ręczniki, lampki solarne. Z lotniska Windhoek Hosea Kutako International Airport zostaliśmy odebrani przez pracownika firmy i następnie przetransportowani do Windhoek (około 40km), a dokładnie do Arebbusch – bazy firmy, gdzie pokazano nam jak korzystać z napędu 4×4 oraz jak rozkładać namioty na dachu. Ostatniego dnia pobytu zostaliśmy podwiezieni na lotnisko 2 godziny przed wylotem. Większość samochodów 4×4 wypożyczanych w Namibii posiada namioty na dachu. W ten sposób koszt noclegu może być zredukowany do opłaty za miejsce na polu kempingowym. Namioty na dachu są niezwykle przestronne, a gruby materac zapewnia komfort snu. Alternatywą są bardzo drogie noclegi w tzw. Lodge’ach. Informacje praktyczne Walutą Namibii jest dolar namibijski (NAD), jednak nie zdziwcie się kiedy resztę w sklepie dostaniecie w randach (waluta RPA). Waluty te warte są dokładnie tyle samo i można się nimi posługiwać wymiennie. Większość dróg w Namibii to drogi szutrowe, na których należy zachować szczególną ostrożność. Teoretycznie, dopuszczalna prędkość na takich drogach to 100km/h, jednak drogi są na tyle pofałdowane (specyficzna tarka), że samochód momentami traci przyczepność co może być szczególnie niebezpieczne w zakrętach. Byliśmy pierwszymi osobami, które dojechały na miejsce wypadku samochodu, który po prostu wyleciał z zakrętu i dachował z powodu nadmiernej prędkości. Na szczęście pasażerom nic się nie stało, jednak scena ta bardzo zapadła nam w pamięć i uświadomiła nam, że jeden błąd może kosztować zdrowie lub życie. Dodatkowo, trzeba szczególnie uważać na zwierzęta przebiegające przez drogę w najmniej oczekiwanym momencie. Warto również wspomnieć, że decydując się na jazdę w odległych zakątkach Namibii należy posiadać chociaż podstawową wiedzę na temat tak podstawowych zagadnień jak zmiana kół w samochodzie. Na drodze do Fish River Canyon spotkaliśmy Niemców, którzy dosłownie rozerwali oponę i nie mieli pojęcia jak dostać się do koła zapasowego, nie mówiąc już o zmianie koła. Koło zmieniliśmy za nich .W zamian dostaliśmy butelkę wina 🙂 Bardzo istotną kwestią jest tankowanie do pełna na każdej stacji. Doszło do sytuacji, w której jedna ze stacji na kompletnym odludziu była zamknięta i ledwo dojechaliśmy do celu naszej podróży (droga przez Skeleton Coast). Jazda w nocy jest absolutnie niewskazana ze względu na dzikie zwierzęta biegające w okolicach dróg. Może ona naruszać warunki ubezpieczenia wypożyczalni samochodu (tak było w przypadku naszej firmy). Przed wyjazdem wyrobiliśmy międzynarodowe prawo jazdy, koszt jest naprawdę niewielki, a warto je mieć. Nie zostaliśmy zatrzymani przez policję do kontroli. Ceny jedzenia w sklepach są naprawdę wysokie, średnio 3 razy wyższe niż w Polsce. Warto więc się zastanowić czy przygotowywanie jedzenia na własną rękę na pewno się opłaca. Najlepszym, a na pewno najtańszym rozwiązaniem patrząc z perspektywy czasu byłoby zabranie fix’ów lub ”gorących kubków”. Warto dodać, że na niektóre tereny Namibii np. Etosha nie wolno wwozić mięsa zakupionego w innym zakątku kraju. Przedstawiciele służb weterynaryjnych na pewno sprawdzą zawartość waszej lodówki. Dieta Namibijczyków składa się w znacznej mierze z dziczyzny, która jest po prostu wyśmienita. Naszym zdaniem warto wydać więcej pieniędzy, żeby spróbować lokalnych przysmaków. Zasięg telefonii komórkowej na terenie Namibii jest ograniczony i trzeba zdawać sobie z tego sprawę jadąc w odległe miejsce. Ewentualna pomoc lub pierwszy samochód może nadjechać dopiero po paru godzinach. Woda w Namibii jest na wagę złota. Na każdym kroku można zaobserwować znaki zachęcające do jej oszczędzania. Bardzo ważne by przed wyjazdem w dzicz zaopatrzyć się w spory zapas płynów. Najlepiej sprawdzą się 5 litrowe baniaki z wodą. Przyda się ona również do mycia zębów. Ludzie w Namibii są bardzo przyjaźnie nastawieni do turystów, jednak tak jak wszędzie na świecie trzeba mieć na uwadze, że znajdą się osoby, które skrzętnie wykorzystają nasze dobre serce. Podczas jazdy do Spitzkoppe doszło do takiej właśnie sytuacji. Ostatnie 40 kilometrów do Spitzkoppe prowadzi drogą szutrową. Po pokonaniu pierwszych 10 kilometrów, na poboczu zobaczyliśmy mieszkańca Namibii, który ewidentnie potrzebował pomocy. Postanowiliśmy się zatrzymać i pomóc mężczyźnie. Powiedział nam, że zabrakło mu benzyny, a w samochodzie jest jego ciężarna żona i kuzyn. Zapytał nas, czy podwieziemy go do najbliższej stacji benzynowej oddalonej o 30 kilometrów w kierunku przeciwnym do celu naszej podróży. Ostatecznie zgodziliśmy się na jego prośbę, zabrał ze sobą dwa małe kanistry i ruszyliśmy w drogę. Obsługa stacji zatankowała parę litrów paliwa do jego baniaków i doszło do bardzo ”niezręcznej” sytuacji 😉 Marek patrzy na owego człowieka, on na niego i nagle Marek zadaje pytanie – ”Czy ty człowieku myślałeś, że nie dość, że cię tu podwieźliśmy za darmo to jeszcze zapłacimy za twoje paliwo? Chyba żartujesz”. Wezwany został kierownik stacji, który chwilę porozmawiał z owym człowiekiem i po chwili wyjaśnił nam jak rozwiążą tę sytuację. Kierownik powiedział, że Namibijczyk może zabrać kanistry, ale jeśli nie wróci zapłacić to on go znajdzie i mu utnie głowę. Na odchodne dodał jeszcze – ”People in Namibia are really nice, but you have to remember, this is Africa” (ludzie w Namibii są naprawdę mili, ale musisz pamiętać, że to Afryka). Mężczyznę odwieźliśmy na miejsce, oczywiście bardzo nam dziękował 😉 Sytuacja pozostawiła jednak pewien niesmak. Językiem urzędowym jest język angielski. Sporo osób posługuje się również africaans, niemieckim oraz językami regionalnymi. Namibia była niegdyś kolonią niemiecką i ten wpływ widać w różnych sferach życia. Znaszna część turystów na terenie kraju to Niemcy. Kempingi w Namibii mają naszym zdaniem bardzo wysoki standard. Za stosunkowo niewielkie pieniądze jesteśmy w stanie spać w komfortowych i bezpiecznych warunkach. Większość stanowisk na polach kempingowych ma dostęp do prądu oraz kranik z wodą. Kempingi wyposażone są w toalety, prysznice, sklepiki lub restauracje (wyjątkiem jest kemping w Spitzkoppe, który mimo to jest genialny!). FILM Z PODRÓŻY KILOMETRY POKONANE RÓŻNYMI ŚRODKAMI TRANSPORTU PODCZAS CAŁEGO POBYTU W NAMIBII: DZIEŃ 1 – WINDHOEKWydatki:Samochód 4×4 z ubezpieczeniem Zero Excess, namiotami, lodówką, GPS i zestawem kempingowym dla 4 osób – 24466 NAD (7280 zł)Paliwo – 571 NAD (170 zł)Urban Camp (2 x garden tent) – 980 NAD (290 zł)Zakupy spożywcze – 718 NAD (213 zł)2 piwa – 50 NAD (15 zł)3 obiady + 3 piwa – 650 NAD (193 zł)2 piwa + 1 Piňa Colada + 5 Jägerbomb – 379 NAD (112 zł) Urban Camp ADRES: Schanzen Street 2, 00100 Windhoek Informacje praktyczne: Urban Camp znajduje się bardzo blisko popularnego baru Joe’s Beerhouse, który słynie z dania Bushman Sosatie – szaszłyka z dziczyzny (springbok, kudu, zebra, oryks, krokodyl). Bardzo polecamy! Kemping oferuje miejsca noclegowe w namiotach zaaranżowanych na pokoje, jak i wydzielone place dla samochodów z namiotami. Druga opcja jest o połowę tańsza, więc warto się na nią zdecydować jeśli dysponujemy samochodem z namiotem na dachu. My pierwszą noc zarezerwowaliśmy jeszcze z Polski i nie zdawaliśmy sobie sprawy z alternatywnej opcji. Większość miejscowych podróżuje wszędzie taksówkami, nawet jeśli do przebycia mają mniej niż kilometr. Bar, o którym pisaliśmy znajdował się dosłownie 700 metrów od naszego kempingu. Ze względów bezpieczeństwa zasugerowano nam wzięcie taksówki. Zdecydowaliśmy się jednak na spacer. Nawet przez moment nie czuliśmy się niebezpiecznie. W Namibii można podróżować również taksówkami łączonymi (combies/shared taxis). Przykładowy kurs takiej taksówki to 17-godzinny przejazd z Windhoek do Kapsztadu w RPA, który kosztuje tylko 650 NAD (190 zł). DZIEŃ 2 – FISH RIVER CANYONWydatki:Paliwo – 570 NAD (170 zł)Canyon Road Campsite (3 osoby) – 525 NAD (156 zł)3 obiady + 3 napoje – 476 NAD (141 zł)2 zapalniczki – 21 NAD (6 zł)3 wejściówki do Fish River Canyon – 250 NAD (75 zł) Canyon Road Campsite ADRES: Usytuowany na głównej drodze, 14 kilometrów od Fish River Canyon Informacje praktyczne: Wiele osób udających się do Namibii nie decyduje się na odwiedzenie Fish River Canyon ze względu na jego odległość od głównych atrakcji kraju. To ogromny błąd, kanion wygląda obłędnie! To drugi największy kanion na świecie, zaraz po amerykańskim Wielkim Kanionie. Jadąc z północy w stronę Fish River Canyon wybierzcie drogę D545, przy której stoi oficjalny znak kierujący do kanionu. My, zgodnie z sugestią nawigacji, wybraliśmy drogę C12, co okazało się być kiepską decyzją. Droga była w fatalnym stanie, wyrwy, charakterystyczna “tarka”, na której auto traci przyczepność i zero przejeżdżających aut, co w razie awarii byłoby katastrofą. Na tej właśnie drodze zatrzymała nas para starszych Niemców, którzy od godziny wypatrywali pomocy. Ich opona była kompletnie rozszarpana, a podczas próby zmiany koła uszkodzili swoje narzędzia. W pełnym słońcu, na środku pustyni mocowaliśmy się ze zmianą koła całą godzinę. W ramach podziękowania dostaliśmy winko 😀 Istnieje kilka punktów widokowych (nie można samemu schodzić do kanionu) w pobliżu Fish River Canyon. Z każdego roztacza się spektakularny widok. Są one oddalone od siebie o jakieś 5 minut jazdy samochodem. Uwaga – pole kempingowe Canyon Road Campsite nie jest ogrodzone, można więc się natknąć na dzikie zwierzęta. Michał po wyjściu z łazienki stanął oko w oko ze springbokiem 🙂 Decydując się na podziwianie zachodu słońca przy kanionie trzeba mieć na uwadze czas potrzebny na powrót na pole kempingowe. Jazda w nocy jest absolutnie niezalecana i może być bardzo niebezpieczna. DZIEŃ 3 – KOLMANSKOP, LÜDERITZ, AUSWydatki:Paliwo – 486 NAD (145 zł)Namib Garage Camping (3 osoby) – 240 NAD (71 zł)3 obiady + 2 napoje – 480 NAD (143 zł)3 wejściówki do Kolmanskop (po godzinie 13) – 640 NAD (190 zł) Namib Garage Camping ADRES: Lüderitz Street Erf 52, Aus Informacje praktyczne: Jadąc do miasta widmo Kolmanskop słynącego niegdyś z kopalni diamentów warto wziąć pod uwagę, że oficjalne zwiedzanie możliwe jest wyłącznie do godziny 13. Po tej godzinie wejście do miasta kosztuje znacznie więcej, gdyż dostępne są tylko wejściówki dla fotografów. Niestety, przed przyjazdem do miasta nie zdawaliśmy sobie z tego sprawy, a dojazd z Fish River Canyon zajął nam połowę dnia i nie mogliśmy odpuścić zobaczenia tego miejsca. Plusem późniejszego wejścia jest absolutny brak turystów i możliwość zrobienia świetnych zdjęć. Chcąc oszczędzić pieniądze na biletach warto zdecydować się jednak na poranne wejście do miasta. Dla zainteresowanych organizowane są wycieczki z przewodnikiem: poniedziałek – sobota 9:30 oraz 11, niedziela i dni świąteczne 10:00. Najlepszą bazą wypadową do Kolmanskop będzie zapewne Lüderitz, klimatyczne miasteczko znajdujące się nad oceanem. Mimo braku atrakcji, warto poświęcić chwilę czasu, przespacerować się po mieście, poczuć jego specyficzny klimat oraz zobaczyć górujący nad miastem napis rodem z Hollywood. Małe miasteczko Aus oferuje bardzo tanie pole kempingowe usytuowane w pobliżu sklepu spożywczego, stacji benzynowej i hotelu z darmowym Wi-Fi. Drugie pole kempingowe (bardziej luksusowe) znajduje się przy wjeździe do miasteczka. Aus również może być dobrą bazą wypadową do Kolmanskop. DZIEŃ 4 – NAMIB-NAUKLUFT, SOSSUSVLEI, DEAD VLEIWydatki:Paliwo – 468 NAD (140 zł)Sesriem Camp (3 osoby) – 600 NAD (178 zł)3 napoje + 2 litry wody- 53 NAD (16 zł)3 obiady + 3 piwa – 648 NAD (193 zł)3 permity do Sossusvlei – 250 NAD (75 zł) Sesriem Camp ADRES: Jedyny kemping położony na terenie parku narodowego, tuż przy bramie do Sossusvlei Informacje praktyczne: Droga (z południa) do Sesriem– bazy wypadowej do Deadvlei i Dune 45 sama w sobie jest atrakcją turystyczną. Tak niesamowitego krajobrazu nie widzieliśmy jeszcze nigdy. Kolorowe wzgórza i dzikie zwierzęta tworzą niespotykany klimat. Jadąc szutrową drogą należy uważać na zwierzęta bezkarnie przebiegające przez drogę tuż przed maską samochodu. Nie popełnijcie naszego błędu i zarezerwujcie sobie więcej czasu na zwiedzanie parku narodowego Namib-Naukluft. Naszym zdaniem jest to absolutnie najlepsze miejsce w Namibii. Na terenie parku narodowego spędziliśmy zbyt mało czasu – do Sesriem dojechaliśmy około godziny 14, skąd po wykupieniu miejsca na polu kempingowym wyruszyliśmy do Deadvlei oddalonego o około 65 km. W tym miejscu BARDZO ważna uwaga – ostatnie kilometry można pokonać wyłącznie samochodem z napędem 4×4 lub pieszo. Następnie czeka nas około 20-minutowy spacer do samego Deadvlei. Na miejscu spędziliśmy około 2 godzin. W drodze powrotnej zatrzymaliśmy się przy Dune 45, na którą planowaliśmy wspiąć się o wschodzie słońca następnego dnia. Uwaga – Sesriem Campsite jest jedynym kempingiem leżącym tuż przy bramie wjazdowej do Sossusvlei. Jeśli macie w planach wejście na Dune 45 o wschodzie słońca, aby zdążyć musicie nocować właśnie tam. Warto zawczasu zarezerwować miejsce na polu kempingowym w Sesriem. My zdecydowaliśmy się na to zbyt późno przez co na pole jechaliśmy „w ciemno” nie mając pewności czy będziemy w stanie tam nocować. Jako, że w Namibii byliśmy poza sezonem turystycznym, znalazło się dla nas jedno stanowisko (bez prądu). Pole kempingowe w Sesriem posiada własną restaurację oraz oferuje dostęp do internetu (vouchery dostępne tylko w informacji turystycznej, która zamykana jest bodajże o godzinie 20). DZIEŃ 5 – DUNE 45, WALVIS BAY, SWAKOPMUNDWydatki:Paliwo – 673 NAD (201 zł)Tiger Reef Campsite (3 osoby) – 540 NAD (161 zł)Zakupy spożywcze – 180 NAD (54 zł)2 piwa + 1 napój – 55 NAD (16 zł)3 napojów – 55 NAD (16 zł)3 obiady + 3 piwa – 545 NAD (165 zł) Tiger Reef Campsite ADRES: Südstrand Street Swakopmund River Mouth, Swakopmund Informacje praktyczne: Brama w Sesriem otwierana jest o 6 rano i to właśnie wtedy na drogę wyrusza najwięcej samochodów z podróżnikami chcącymi zobaczyć imponujący wschód słońca ze szczytu Dune 45. Niestety, nie doświadczyliśmy tej przyjemności ze względu na nocną burzę piaskową, która nie pozwoliła nam zmrużyć oka, przez co na wydmę weszliśmy około godziny 11. Widok był równie imponujący! Wejście na wydmę nie powinno stanowić wielkiego wyzwania (zajmie około 20 minut), jednak warto założyć wygodniejsze buty sportowe lub trekkingowe i koniecznie wysmarować się kremem z filtrem. Warto zachować ostrożność jadąc do Dune 45 lub Deadvlei. Dopuszczalna prędkość to 60km/h ze względu na dzikie zwierzęta biegające w pobliżu drogi. Jadąc z Sesriem (Sossusvlei) do Swakompund warto poświęcić trochę czasu i zahaczyć o Walvis Bay, gdzie w lagunie możemy podziwiać flamingi. W drodze do Swakopmund natrafiliśmy na samochód, który wypadł z drogi, dachował i stoczył się z niewielkiej skarpy. Pasażerom (para Franzuzów) na szczęście nic wielkiego się nie stało (rozcięcia na ręce), ale musieli wybić przednią szybę, aby w ogóle móc wydostać się z auta, które leżało na boku. Naczepa oderwała sie od pojazdu, a cała zawartość bagażnika była porozrzucana w promieniu kilku metrów. Obydwoje byli w totalnym szoku. W miejscu wypadku nie było dodatkowo zasięgu, więc jedna z przejezdnych osób zaproponowała, że gdzieś po drodze spróbuje zadzwonić na pogotowie i do wypożyczalni. To wydarzenie potwierdziło, jak bardzo zdradzieckie są szutrowe drogi w Namibii. DZIEŃ 6 – SWAKOPMUNDWydatki:Paliwo – 370 NAD (110 zł)Tiger Reef Campsite (3 osoby) – 540 NAD (161 zł)1 burger + 2 kawy – 103 NAD (31 zł)1 piwo + 1 cola – 35 NAD (10 zł)3 napoje – 52 NAD (16 zł)2 piwa + 1 cola – 65 NAD (19 zł)2 x obiad – 350 NAD (104 zł)Zakupy spożywcze – 184 NAD (55 zł)3 x 2-godzinny Quad Tour – 1950 NAD (583 zł)Skok ze spadochronem + film – 3100 NAD (926 zł) Tiger Reef Campsite ADRES: Südstrand Street Swakopmund River Mouth, Swakopmund Informacje praktyczne: Swakopmund słynie ze sportów ekstremalnych. Do wyboru mamy skok ze spadochronem, jazdę quadem po pustyni, sandboarding (snowboard lub jazda na brzuchu). Swakopmund jest typowym kurortem, który zupełnie nie przypomina pozostałych miast w Namibii. Jeśli nie interesują Was sporty ekstremalne lub wypoczynek w typowo turystycznym miejscu to Swakompund nie będzie obowiązkowym punktem na mapie Waszej podróży. Jazdę quadami po pustyni warto zarezerwować w firmie Desert Explorers. Pracownicy są bardzo pomocni i kompetentni. Quad Marka zaczął tracić moc po przejechaniu dosłownie 2 km po pustyni. Przewodnik grupy zadzwonił do biura i dosłownie po 10 minutach dostarczono nową maszynę. Decydując się na jazdę quadami warto wybrać maszynę z manualną skrzynią biegów, gdyż quady z automatem mają dwukrotnie niższą pojemność silnika, przez co frajda z jazdy jest znacznie mniejsza 🙂 Skok ze spadochronem można zorganizować również przez Desert Explorers. Pracownik firmy bez problemu zarezerwuje dla Was skok w tandemie w Swakopmund Skydiving Club. Skoki są oczywiście uzależnione od siły wiatru i temperatury. W przypadku skoku Michała, na miejscu spędziliśmy wiele godzin czekając na sprzyjające warunki pogodowe. DZIEŃ 7 – SPITZKOPPEWydatki:Spitzkoppe Campsite (3 osoby) – 450 NAD (135 zł)3 obiady – 270 NAD (80 zł)Przewodnik w Spitzkoppe – 200 NAD (60 zł) Spitzkoppe Campsite ADRES: Spitzkoppe Informacje praktyczne: Pole kempingowe w Spitzkoppe było chyba najpiękniejszym miejscem, w którym biwakowaliśmy. Spitzkoppe uważane jest za jedno z najlepszych na świecie miejsc do astrofotografii. Nam niestety pogoda nie dopisała i niebo było owej nocy bardzo zachmurzone. Na kempingu znajdziemy małą restaurację, jednak posiłek należy zamówić parę godzin wcześniej (uprzedzamy: hamburger był obrzydliwy 😉 ) Kemping oferuje wyłącznie jedną toaletę i parę pryszniców, które znajdują się tuż przy wjeździe na pole. Każdy plac kempingowy posiada swój własny wychodek („sławojka”) Dostęp do prądu możliwy jest wyłącznie w okolicy wjazdu na pole kempingowe. Naszym zdaniem warto zapłacić po 50NAD (około 17 zł) od osoby za przewodnika, który pokaże nam część parku niedostępną dla turystów. Nasz przewodnik Frans był niesamowity – przekazał nam sporo informacji na temat miejscowej ludności, starał się nas nauczyć podstawowych zwrotów w swoim języku (jeden z tzw. języków „mlaskowych”) oraz ustawił ichniejszą stację radiową, aby udowodnić, że rzczywiście nie jest to zmyślony język 🙂 Rzadko zdarza nam się zostawiać napiwki będąc w podróży, ale tym zrobiliśmy to bez wahania! Dowiedzieliśmy się, że w Spitzkoppe kręcony był film a nasz przewodnik wystąpił w jednej ze scen. Na potrzeby filmu, do Spitzkoppe sprowadzono 18 zebr z parku Etosha:) Istnieje możliwość wspięcia się na Spitzkoppe i inne formacje skalne. Osoby z dużym lękiem wysokości muszą wiedzieć, że ekspozycja jest ponoć bardzo duża. DZIEŃ 8 – CAPE CROSS SEAL RESERVE, SKELETON COAST, PALMWAGWydatki:Paliwo – 790 NAD (236 zł)Palmwag Lodge & Campsite (3 osoby) – 615 NAD (184 zł)6 piw – 120 NAD (36 zł)3 wejściówki do Cape Cross Seal Reserve – 250 NAD (74 zł)Pamiątki – 160 NAD (48 zł) Palmwag Lodge & Campsite ADRES: Palmwag Informacje praktyczne: Mieliśmy problem z zaplanowaniem tego dnia. Nie mogliśmy się zdecydować czy odwiedzić Cape Cross Seal Reserve czy udać się w pobliże Brandberg – najwyższej góry Namibii. Ostatecznie postawiliśmy na rezerwat fok, a następnie drogę poprzez Skeleton Coast do Palmwag, w którym niegdyś mieszkali ludzie z plemienia Himba. Gdybyśmy mogli zmienić naszą decyzję to wybralibyśmy się w okolicę góry Brandberg zamiast do Cape Cross Seal Reserve. W Cape Cross Seal Reserve dostrzeżemy dziesiątki, jak nie setki tysięcy fok. Zapach w rezerwacie jest odrażający (choć nie aż tak jak opisują inni), więc osoby bardziej wrażliwe powinny albo zrezygnować ze zwiedzania owego miejsca albo wziąć ze sobą chustę do zakrycia twarzy. BARDZO istotną kwestią przed wkroczeniem na teren Skeleton Coast jest zatankowanie samochodu do pełna! My nastawiliśmy się na tankowanie na jednej ze stacji na Wybrzeżu Szkieletów, jak się później okazało od dawna nieczynnej. Do Palmwag dojechaliśmy dosłownie na oparach (samochód pokazał zasięg 5 kilometrów na baku). Wjazd na Wybrzeże Szkieletów możliwy jest wyłącznie po uzyskaniu pozwolenia (permit), które możemy załatwić tuż przy bramie wjazdowej na teren parku. W naszym przypadku było to pozwolenia na tranzyt przez Skeleton Coast. Palmwag okazało się kompletną dziurą, w której znajdowała się stacja benzynowa, pole kempingowe i lodge. W Palmwag widzieliśmy jedynie jedną osobę z plemienia Himba, która oczekiwała zapłaty za zdjęcia. Kolejnego dnia odwiedziliśmy wioskę w okolicach Otjikandero. Zaletą dużej odległości od innych osad były znakomite warunki do astrofotografii. Doskonała pogoda pozwoliła nam na wykonanie paru dobrych zdjęć 🙂 DZIEŃ 9 – WIOSKA HIMBA W OTJIKANDERO, ETOSHAWydatki:Paliwo – 205 NAD (60 zł)Okaukuejo Camp (3 osoby) – 700 NAD (207 zł)zakupy spożywcze – 230 NAD (68 zł)2 burgery + 1 hot dog – 135 NAD (40 zł)3 obiady + 3 piwa (szwedzki stół) – 756 NAD (223 zł)2 bransoletki – 120 NAD (35 zł)3 wejściówki do wioski Himba – 750 NAD (222 zł)mapa parku Etosha – 45 NAD (13 zł) Okaukuejo Camp ADRES: Położony 17 kilometrów od Anderson Gate Informacje praktyczne: Na wstępie musimy zaznaczyć, że wioska, którą odwiedziliśmy NIE jest prawdziwą wioską Himba, w której na co dzień żyją przedstawiciele plemienia. Jest to miejsce, w którym za opłatą możemy doświadczyć namiastki zwyczajów ludu Himba. Dostajemy pozwolenie na robienie dowolnej liczby zdjęć bez obowiązku pytania fotografowanej osoby o zgodę (w przeciwieństwie do prawdziwej wioski). Planowaliśmy wybrać się do prawdziwej wioski Himba, jednak nie udało nam się skontaktować z osobą, która miała nas po owej wiosce oprowadzić. Aby zobaczyć prawdziwą wioskę Himba należy skontaktować się z przewodnikiem, który zabierze nas do takiej osady. Warunkiem jest oczywiście opłata dla przewodnika oraz zakup darów dla osób, które odwiedzimy. Musimy pamiętać, że w przypadku wizyty w prawdziwej wiosce Himba powinniśmy za każdym razem pytać o zgodę na fotografowanie. Prawdziwe wioski Himba usytuowane są na północy kraju w okolicach Opuwo. Droga z Palmwag do Otjiwarongo (punkt pośredni w drodze do wioski Himba) jest bardzo kręta i wyboista. Zachowajcie ostrożność szczególnie w porze deszczowej, gdyż drogi mogą być w bardzo złym stanie lub nawet nieprzejezdne. Na terenie parku narodowego Etosha znajdują się 3 główne pola kempingowe (w ostatnim czasie powstają nowe miejsca noclegowe). Pierwszą noc zdecydowaliśmy się spędzić na polu Okaukuejo ze względu na wodopój, do którego późnym wieczorem oraz wczesnym porankiem przybywają dzikie zwierzęta. Aby wjechać na teren parku narodowego Etosha należy wykupić permit. W naszym przypadku podczas wjazdu nikt nie kazał nam uiścić opłaty. Zamieszanie zaczęło się podczas wyjazdu, kiedy to poproszeni przez urzędnika o permit wspólnie stwierdziliśmy, że owego nie otrzymaliśmy. Nie uniknęliśmy opłaty 😉 DZIEŃ 10 – ETOSHAWydatki:Paliwo – 610 NAD (180 zł)Namutoni Camp (3 osoby) – 700 NAD (207 zł)2 napoje – 27 NAD (8 zł)3 batony – 36 NAD (11 zł)3 obiady + 3 piwa (szwedzki stół) – 770 NAD (228 zł)3 permity do parku Etosha – 500 NAD (149 zł) Namutoni Camp ADRES: Położony na wschodniej granicy parku Etosha Informacje praktyczne: Park Narodowy Etosha jest obowiązkowym punktem na mapie Namibii. Jak wspominaliśmy w opisie poprzedniego dnia, na terenie park narodowego znajdują się 3 główne pola kempingowe – Okaukuejo, Halali oraz Namutoni (w ostatnim czasie powstają nowe miejsca noclegowe). Większość osób rekomenduje pierwsze pole kempingowe ze względu na wodopój, do którego przybywają stada dzikich zwierząt. Pora deszczowa (od końca listopada do początku kwietnia) jest niestety najgorszym czasem na odwiedzenie Etoshy ze względu na fakt, że zwierzęta nie zbliżają się do wodopojów i trudniej je zaobserwować. Mieliśmy duże szczęście, gdyż już pierwszego dnia udało nam się dostrzec dwa słonie, stado żyraf i lwic oraz niezliczone ilości zebr oraz springboków (skoczników antylopich). Na dodatek, do jednego z wodopojów przybył nosorożec, który absolutnie nie zwracał uwagi na obserwujących go ludzi. Poza terenem pól kempingowych obowiązuje zakaz opuszczania samochodu. Aby uchwycić zwierzęta na terenie parku niezbędny okaże się teleobiektyw. Warto zaopatrzyć się również w lornetkę. DZIEŃ 11 – CHEETAH CONSERVATION FUNDWydatki:Paliwo – 336 NAD (100 zł)Urban Camp (3 osoby) – 480 NAD (143 zł)3 lody kozie – 60 NAD (18 zł)3 obiady + 2 piwa + 1 shake – 327 NAD (97 zł)5 piw – 130 NAD (39 zł)3 wejściówki do Cheetah Conservation Fund – 600 NAD (179 zł) Urban Camp ADRES: Schanzen Street 2, 00100 Windhoek Informacje praktyczne: Wizytę na terenie parku warto zaplanować biorąc pod uwagę godziny karmienia gepardów (w tygodniu: 14:00, w weekendy 12:00). Niestety, nie zdawaliśmy sobie sprawy z możliwości uczestnictwa w karmieniu zwierząt i przyjechaliśmy tuż po porze karmienia. Zdecydowaliśmy się na pieszą wycieczkę z przewodnikiem po obszarze fundacji CCF. Gepardy podziwialiśmy zza ogrodzenia. Dowiedzieliśmy się wielu interesujących faktów odnośnie ochrony gepardów, na które polują miejscowi farmerze chroniący swoją trzodę przed atakiem drapieżników. W ten sposób fundacji udaje się chronić zarówno gepardy jak i zwierzęta hodowlane. Okazało się, że na tereny Namibii sprowadzono specjalnie wyselekcjonowaną rasę psów, które od małego przebywają ze stadami owiec, które mają chronić. Gepardy bojąc się ogromnych psów i ich donośnego szczekania nie atakują zwierząt należących do farmerów. Istnieją inne opcje zwiedzania fundacji safari samochodem zapewnionym przez organizatora. W takim przypadku zwierzęta można podziwiać z mniejszej odległości. Ze względu na wysokie koszty zrezygnowaliśmy z takiej opcji. Naszym zdaniem warto odwiedzić Cheetah Conservation Fund, jednak nie jest to obowiązkowy punkt na mapie Namibii. W przypadku mniejszej ilości czasu warto postawić na inne miejsca. DZIEŃ 12 – WINDHOEKWydatki:Urban Camp (3 osoby) – 480 NAD (143 zł)4 piwa + 2 napoje – 126 NAD (38 zł)3 burgery – 219 NAD (65 zł)2 obiady + 1 deser + 5 piw + 3 Jägerbomb – 665 NAD (198 zł)Pamiątki – 1595 NAD (475 zł)Pocztówki + znaczki – 275 NAD (82 zł) Urban Camp ADRES: Schanzen Street 2, 00100 Windhoek Informacje praktyczne: Tę noc, w przeciwieństwie do pierwszej nocy na tym samym kempingu, spędziliśmy w namiocie na dachu samochodu. Kosztowało nas to dwa razy mniej niż pierwsza noc. Czas w Windhoek poświęciliśmy głównie na relaks na polu kempingowym – piłkarzyki oraz siedzenie przy basenie. Pamiątki z Namibii kupiliśmy na Town Square Mall u ulicznych sprzedawców. Udało nam się wytargować wiele ciekawych przedmiotów. Windhoek nie uchodzi za ciekawe miasto i naszym zdaniem warto spędzić czas w innych miejscach. Plan naszego wyjazdu uległ zmianie, przez co cały dzień siedzieliśmy w stolicy Windhoek. Następnym razem zaplanujemy to inaczej 😉 Oprócz legendarnego Joe’s Beerhouse, które opisaliśmy pierwszego dnia, istnieją tańsze opcje zjedzenia czegoś niezłego. Byliśmy w restauracji Spur przy Independence Avenue – polecamy hamburgery i steki. DZIEŃ 13 – WINDHOEKWydatki:Paliwo – 643 NAD (194 zł)3 śniadania – 195 NAD (59 zł) Lot powrotny do Portugalii Noc spędzona w samolocie do Lizbony PROCENTOWY PODZIAŁ WYDATKÓW PODCZAS CAŁEGO POBYTU:TRANSPORT 53% 30268 NAD (9151 PLN) na trzy osobyNOCLEG 12% 6850 NAD (2071 PLN) na trzy osobyJEDZENIE 16% 9144 NAD (2765 PLN) na trzy osobyATRAKCJE 19% 10706 NAD (3267 PLN) na trzy osoby 5741 PLN NA OSOBĘ + koszty przelotu ODWIEDZONE MIEJSCA: Podobne wpisy 49 komentarzy najstarszy najnowszy oceniany Inline Feedbacks View all comments Trafiłem przypadkiem szukając informacji o Namibii, i padłem. Co za profesjonalizm! Mapa, koszty, opis każdego dnia. Macie stałego obserwującego na blogu i na Insta, bo zdjęcia też przednie. Autor Reply to Mateusz Wielkie dzięki Mateuszu! 🙂 Robert 28 grudnia 2017 05:02 ogromny szacunek dla Was za super relacje i gotowy plan podróży !!! uważam że powinniście za taki plan pobierać opłaty np. 20-30 zł za dzień zaplanowanej wyprawy !! życzę dalszych owocnych podróży!!! Autor Reply to Robert Robercie, bardzo dziękujemy za miłe słowa! Uważamy, że doświadczeniami trzeba się dzielić, tym bardziej w przypadku krajów, na których temat nie ma jeszcze zbyt wielu informacji w “polskim internecie” 🙂 Klaudia 15 stycznia 2018 19:33 Trafiłam tu w zasadzie przez przypadek. Mam zaledwie 18 lat, ale planów na najbliższe dwa razy tyle. Co za profesjonalizm! Przebrnęłam przez naprawdę wiele blogów podróżniczych, ale Wasz bije resztę na głowę. Gratuluję świetniej pracy i życzę jeszcze wielu tak wspaniałych wyjazdów! Może bylibyście w stanie polecić jakiś piękny i co tu dużo ukrywać – tani kierunek na pierwszą dalszą podróż? Autor Reply to Klaudia Klaudio, jest nam bardzo miło 🙂 Bardzo dziękujemy za komplement i obiecujemy trzymać poziom, bo na tym mocno nam zależy. Jeśli chodzi o tanie, egzotyczne kierunki dla początkujących to chyba wygrywa Tajlandia. Można znaleźć bilety lotnicze w naprawdę dobrej cenie, sam pobyt na miejscu też jest ultra tani (nocleg + jedzenie), a infrastruktura turystyczna jest mocno rozwinięta. Sami chętnie wybralibyśmy się do Tajlandii raz jeszcze żeby ją odczarować, bo uważamy, że nie podeszliśmy do tego kraju w dobry sposób. Do fantastycznych i równie tanich kierunków zaliczylibyśmy Sri Lankę, jednak potrzeba już trochę więcej doświadczenia, aby podróżować po tym kraju na… Czytaj więcej » Miałam Wam zadać kilka pytań, bo rozważam Namibię jako najbliższy kierunek podróży (zwłaszcza, że chyba na razie wygrywa z Koreą :P), ale Wasz wpis rozwiał moje wszystkie wątpliwości, dziękuję! 🙂 Ogólnie chciałabym Was bardzo pochwalić, macie naprawdę fajny i przejrzysty blog, dobrze się czyta. Na pewno będę więcej tutaj wpadać! Autor Reply to Monika Wielkie dzięki Moniko! Namibia jest tak rewelacyjnym krajem, że nie ma co się zastanawiać 🙂 Julita 10 marca 2018 19:13 Mamy zamiar starać się o wizę do Namibii, w związku z tym pytanie: czy wyciąg bankowy sami wydrukowaliście z bankowości internetowej czy może wystąpiliście o niego do banku. Z góry dziękuję za informację. Wasz blog – rewelacja!!!! Pozdrawiam serdecznie 🙂 Autor Reply to Julita Julito, drukowaliśmy sami 🙂 Powodzenia i bardzo dziękujemy za miłe słowa. Pozdrawiamy z Chile 🙂 Witek 5 kwietnia 2018 23:15 Witam. Rzadko zamieszczam jakiekolwiek komentarze w necie, ale to co przeczytałem i zobaczyłęm na Waszym blogu, powaliło mnie i nie mogłem się oprzeć pokusie skomentowania. Ogólnie, ok 80 % informacji w internecie to bełkot, natomiast Wasz opis, to absolutny top of the top przejrzystości i profesjonalizmu. Wszystko znakomicie opisane, policzone, podane w zasadzie, na tacy. Ktoś wcześniej napisał, że jest Waszym fanem. To teraz macie już przynajmniej dwóch…. Mam nadzieję, że z Chile, pojawi się również relacja…. 🙂 Pozdrawiam i życzę wielu wspaniałych podróży ! Btw. Sri Lankę z kolei, ja zaliczyłem… Polecam…. Autor Reply to Witek Dziękujemy Witku 🙂 To bardzo motywujące słowa! Przygotowując się do wielu wyjazdów sami często mamy problem ze znalezieniem konkretnych informacji, stąd pomysł na formułę bloga. Z Chile planujemy zrobić kilka wpisów, gdyż jeden byłby zbyt obszerny 🙂 Pozdrawiamy! Henryk 29 kwietnia 2018 09:03 Rewelacja Mam 70 lat i wraz z żoną wybieramy się na zorganizowany informacje opisujace miejsca pobytu czytałem z wielką radością Że tam będziemy. Z uwagi na wiek taka indywidualna podróż jest niemożliwa. Dzięki Wam mam namiastkę pieknej podrozy. Życzę Wam dalszych takich podróży. Podobnie Namibie zwiedzal nasz syn .Pozdrawiam Henryk Autor Reply to Henryk Panie Henryku, dziękujemy za przemiłe słowa i życzymy fantastycznej podróży! Będziecie Państwo zachwyceni 🙂 Cześć, też za nie długo wybieram się do Namibii 🙂 a Wasz blog o niej, utwierdza mnie jeszcze bardziej w przekonaniu, że to był dobry wybór. Mam do Was takie pytanie, jak wygląda tranzyt w Luanda? Potrzebna jest wiza tranzytowa i szczepienie przeciwko żółtej febrze? Samolot robi sobie 2h stop także prawdopodobnie nawet nie będzie potrzeby wychodzenia z samolotu, (chyba! dogaduję to z KLM 🙂 ) Mało jest inf. w sieci nawet po angielski a z KLM ciężko mi się dogadać odsyłają mnie do ambasad itp. Mam obawy, że jak się nie zaszczepię i będę bez wizy to mnie nie… Czytaj więcej » Autor Reply to Irek Hej, wiza nie była wymagana podczas przesiadki w Angoli. Szczepienie również nie było wymagane, jeśli nie opuszczało się Luandy. Co prawda jeden z celników pytał nas o książeczkę szczepień, jednak wytłumaczyliśmy mu, że w naszym przypadku nie jest ona potrzebna i jesteśmy tego w 100% pewni. Może od tego czasu przepisy się zmieniły. W Warszawie jest ambasada Angoli, najlepiej zadzwoń tam i dopytaj. Linie lotnicze nie pomogą w takiej kwestii. Powodzenia! Krzyseik 11 czerwca 2018 17:35 Cześć, Gratuluję wspaniałego blogu i przygody. Właśnie jestem w trakcie projektowania własnej wyprawy po Namibii i Botswanie. Zastanawiam się nad wynajęciem samochodu 4×4 z pełnym ekwipunkiem. Mam jednak wątpliwości co do sanitariatów, jadę razem z moją żoną. Czy możecie coś napisać na temat czystości i dostępności pryszniców, toalet na kempingach? Czy są do nich długie kolejki? Autor Reply to Krzyseik Hej Krzysiek! Kempingi w Namibii są naprawdę świetne. Łazienki i toalety są czyste i zadbane, żona może się uspokoić 🙂 Nie byliśmy co prawda w szczycie sezonu, ale nigdy nie staliśmy w kolejce pod prysznic, nawet na najbardziej zatłoczonym Sesriem. Powodzenia, niczego się nie obawiajcie 🙂 Krzyseik 12 września 2018 11:31 Reply to Asia i Marek Cześć, Czy da się w jeden dzień przejechać z Walvis Bay do Sesirem i Dune 45 i wrócić tego samego dnia do Walvis Bay? Ile czasu Wam zajęło przejechanie trasy z Sesirem do Swakopmund? Autor Reply to Krzyseik Na pewno się da, natomiast będzie to długa podróż i naszym zdaniem będziesz bardzo zawiedziony, że nie zostajesz dłużej w Sossusvlei. Bierzesz pod uwagę tylko Dune 45, czy Dead Vlei też? Z Sesriem do Dune 45 jest 45km, do Dead Vlei 65km. Ograniczenie prędkości na drodze w parku to 60km/h. Co do czasu przejazdu z Sesriem do Swakopmund, było to około 4-5 godzin. Nie jesteśmy w stanie określić w 100% dokładnie. Olga 20 września 2018 23:59 Wow! Uwielbiam takich ludzi- wszystko mi się podoba: Wy, Wasze podróże, Wasze opowieści, relacje, informacje i ostatecznie nawet to, że gramatycznie i ortograficznie jesteście bezbłędni:) Szacunek ode mnie, wielki! Autor Reply to Olga Wow! To najmilszy komentarz jaki czytaliśmy. Bardzo dziękujemy i zachęcamy do dalszego czytania 🙂 Monika 24 września 2018 14:37 Powiedzcie czy mieliście międzynarodowe prawko? Goni nas czas, a dodatkowo mieszkamy za granica i chyba się nie wyrobimy.. Autor Reply to Monika Tak, mieliśmy. Międzynarodowe prawo jazdy jest wymagane. Monika 24 września 2018 16:01 Reply to Asia i Marek Dzięki za odpowiedz! A w praktyce ile czekaliście na wydanie? Pozdrawiam Autor Reply to Monika Jeśli dobrze pamiętamy kilka dni, do tygodnia 🙂 Henryk 25 grudnia 2018 18:44 70 latek po co opisaliscie to prawda. Cudowny kraj pełen zachwyt a wiele widziałem. Tak pięknie że zapiera dech Polecam choć ” z zazdrości “wolałbym abym to piękno oglądał tylko Henryk Autor Reply to Henryk Wspaniale, cieszymy się, że podróż się udała! Oby więcej takich doświadczeń 🙂 Iza 10 stycznia 2019 07:31 Niesamowity blog, jest naszym głównym drogowskazem w planowaniu wycieczki do Namibii w sierpniu 🙂 Nikt (a przynajmniej ja nie znalazłam ;)) tak dokładnie nie opisał wydatków i kosztów, co pozwala mieć jakieś większe pojęcie o tym co nas czeka i na co się przygotować 🙂 Coś mi się widzi, że to będzie podróż naszego życia :))))))) Autor Reply to Iza Izo, bardzo dziękujemy za miłe słowa i cieszymy się, że wpis jest dla Ciebie przydatny 🙂 To na pewno będzie podróż Waszego życia, Namibia jest wspaniała! Pozdrawiamy i życzymy ekstra wyjazdu 🙂 Iza 21 stycznia 2019 12:47 Reply to Asia i Marek Dzięki! Przy okazji – firma p. Mazgaja już nie wypożycza samego samochodu tylko w pakiecie z układaniem trasy i rezerwacją noclegów, co jest trochę droższą opcją. Po zastanowieniu się jednak skorzystamy z tego, bo ma bardzo dobre opinie i będziemy się czuli nieco pewniej 🙂 Autor Reply to Iza Dziękujemy Izo za informację. Zaktualizujemy punkt odnośnie wypożyczania samochodu 🙂 Udanego wyjazdu 🙂 Klaudio 14 stycznia 2019 23:02 Witam , gratuluje świetnej relacji , która jest bardzo pomocna dla planujących podróż do Namibii Mam pytanie o czas wyjazdu , mamy do dyspozycji lipiec i sierpień , który z tych miesięcy polecicie na zwiedzanie Pozdrawiam serdecznie Autor Reply to Klaudio Hej Klaudio! Patrząc na statystyki zarówno lipiec, jak i sierpień będą super 🙂 Leszek 20 stycznia 2019 23:40 Witam, czy macie gdzieś drugi blog z poradami jak robić takie piękne zdjęcia, poza tym, że trzeba być w ciekawym miejscu? Od miesiąca oprócz komórki używam aparatu i zastanawiam się jak osiąga się taki efekt. Autor Reply to Leszek Cześć Leszku, wielkie dzięki! Osobnego bloga niestety nie mamy, a i daleko nam do fotograficznych guru 🙂 Jeśli możemy Ci jakoś pomóc lub masz konkretne pytania co do zdjęć, napisz do nas na maila, chętnie odpowiemy 🙂 Maciej 11 marca 2019 14:15 Jedziemy 19 marca w grupie 12 pomocne informacje,tym bardziej że też wypożyczamy auta u po Cichoński Autor Reply to Maciej Cieszymy się, że informacje się przydały. Życzymy udanego wyjazdu i czekamy na relację 🙂 Pozdrawiamy Maciej 12 kwietnia 2019 09:49 Reply to Asia i Marek Namibia piękna i 10 go o kłopotach jakie mogą nas spotkać nie sprawdziły autami od Bociana 3000 km .Paliwo,jedzenie i inne używki dostępne ma trasie i w loggiach bez kartą praktycznie wszędzie,mnie bardzo się sprawdził tam wrócimy żeby objechać resztę kraju i Zambię z Bostwaną. Autor Reply to Maciej Cieszymy się, że podróż się udała! 🙂 Super opis wyjazdu, już dodałam do ulubionych i wezmę pod uwagę przy planowaniu wyjazdu! Jestem na etapie zbierania dokumentów do wyrobienia wizy i martwi mnie konieczność przedstawienia rezerwacji hoteli. Po pierwsze chcę mieć trochę elastyczności i wolałabym nie planować wszystkiego na zapas, po drugie nie mam jeszcze dokładnego planu 🙂 Czy Wy mieliście jakieś problemy z wizą jak tylko wysłaliście rezerwację za pierwszą noc? Autor Reply to Asia Dziękujemy bardzo 🙂 Nasz plan na etapie składania wniosków wizowych był bardzo luźny. Nie mieliśmy problemów z uzyskaniem wizy, a rezerwacja jednego noclegu wystarczyła. Obawiamy się, że i tak będziesz musiała przygotować plan podróży, który zapewne będzie wymagany przez wypożyczalnię samochodów. Jeśli będziesz miała jeszcze jakieś pytania to daj znać. Pozdrawiamy 🙂 Agata 1 czerwca 2019 17:41 Czytałam wasz opis przed wyjazdem. Wróciliśmy z 3,5 tyg po Namibii. Tak jak piszecie to jest perła turystyki:-). Przejechaliśmy 6000 km, w tym czasie nie spotkała nas żadna nieprzyjemnie czy niebezpieczna sytuacja. Mój mąż zabierał każdego autostopowicza, bo chciał się dowiedzieć czegoś więcej o tym kraju. Nie braliśmy leków na malarie, bo miejscowi mówili, ze opady były tak małe, ze nie ma komarów. My dojechaliśmy do wodospadów Epupa i tam nas komary pożarły, ale nikt na szczęście nie zachorował. Jeśli chodzi o wizytę u Himba, to w Opuwo są przewodnicy, którzy wywodzą się z tego plemienia i z nimi można… Czytaj więcej » Autor Reply to Agata Cześć Agato 🙂 Super, że wyjazd się udał. Namibia jest bardzo wysoko na naszej liście najpiękniejszych miejsc. Dzięki za wskazówki odnośnie Himba i Herero. Jak w ogóle było w Epupa? Niestety, nie daliśmy rady tam dotrzeć. Agata 15 czerwca 2019 13:53 Reply to Asia i Marek Epupa jest piekna ale jak nie jest piekielnie gorąco. U nas było prawie 40 st i wilgotność 80%. Nigdzie praktycznie nie byslimy, poza wędrówka w poszukiwaniu krokodyli. W rzece się nie można kapać, bo właśnie w niej żyje b dużo tych gadów. Było Ok, ale wolałabym zostać dłużej w Etosha albo pojechać na sam dol do Fish River. Autor Reply to Agata To rzeczywiście niesamowity gorąc 😮 Fish River był przepiękny! Warto było przejechać tyle kilometrów, żeby go zobaczyć. Karolina 28 czerwca 2019 21:03 Bardzo Wam dziekuje za te plany i przeliczenia, przy organizacji podróży sa mi bardzo przydatne! Jade do Namibii w listopadze! Autor Reply to Karolina Proszę bardzo, miłej podróży 🙂 Konrad 2 stycznia 2020 14:20 Dobrze to wygląda! Szacunek! Namibia w lutym. Ma sens, czy zupełnie nie? Dziś pod namiot można wyjechać tak naprawdę bez namiotu, a współczesne kempingi oferują tyle udogodnień, że powiedzenie „spartańskie warunki” straciło swoją moc. Wciąż jednak nie brakuje chętnych, by zamienić luksusowe pole namiotowe na dzikie obozowisko pośród drzew. Oto lista najlepszych miejsc w Europie na nocleg pod chmurką, który zachwyci zarówno wieloosobową rodzinę, jak i fanów Bear Gryllsa. Pole namiotowe w Europie idealne dla rodzin z dziećmi Mówi się, że dzieci nie potrzebują wiele. Dzieci może i nie, ale ich rodzice już tak. W końcu nawet weekendowy wypad do nadmorskiego pensjonatu sprawia, że zapakowane po dach auto szoruje podwoziem po autostradzie. I jak tu jeszcze upchnąć namiot na dwutygodniowy wyjazd nad Adriatyk? Być może wcale nie będzie to konieczne, ponieważ znalezienie w Europie kempingu, oferującego nocleg pod bogato wyposażonym namiotem, nie brakuje. Pole namiotowe – Włochy Spiaggia e Mare Spiaggia e Mare zachwyci każdego – rodziców szukających odpoczynku, pełne energii dziecko, jak i wybrednego nastolatka. Kemping położony jest bezpośrednio przy plaży, jednak jeżeli nie przepadamy za kąpielami w morskiej wodzie – możemy skorzystać z kompleksu basenów. Znajduje się on na terenie ośrodka, gdzie można wybierać wśród atrakcji godnych parku wodnego. Czego chcieć więcej? Może placu zabaw, animacji dla najmłodszych, boisk, gier wideo i lekcji spływów kanu? Wszystko to tam znajdziemy 😉 W Spiaggia e Mare istnieje możliwość zakwaterowania w komfortowych domkach letniskowych, ale nie po to tu przyjechaliśmy, prawda? Wybieramy więc namiot Navajo, którego standard wcale nie jest gorszy – trzy sypialnie mogące pomieścić do sześciu osób, aneks kuchenny z płytą grzewczą i lodówką, oświetlenie. Do pełni szczęścia brakuje tylko prywatnej toalety i niestety… będzie nam jej brakować. W zamian zaoszczędzimy jednak kilkaset złotych. Kemping w Hiszpanii Mas St. Josep Położony w Hiszpanii kemping Mas St. Josep pod względem zjeżdżalni wodnych wypada skromniej, jednak w zamian proponuje gościom wiele możliwości na aktywne spędzenie czasu, a po pokonaniu zaledwie kilku kilometrów można znaleźć się w parku wodnym Aquadiver. Dodatkowo osoby, które w podróży zapewnią opiekę pociechom, mogą poznać smak nocnego życia w słynących z pięknych plaż Playa d’Aro i Sant Agaro. Wciąż nie jesteście pewni? A co jeżeli powiemy, że kemping znajduje się zaledwie półtorej godziny jazdy samochodem od Barcelony? Nocleg możemy zarezerwować w jednym z dwóch typów namiotów – znanym już Navajo oraz pięcioosobowym namiocie typu safari, który wyposażony jest w aneks kuchenny, lodówkę, mikrofalę, płytę grzewczą, ale co najważniejsze posiada… ekspres do kawy. Mała rzecz a tak cieszy. Nocleg w Chorwacji Zaton Holiday Resort Mówiąc o wakacjach z dzieckiem za granicą nie sposób pominąć Chorwacji, która od wielu lat jest jednym z najchętniej wybieranych kierunków. Oglądając film umieszczony poniżej – właściwie trudno jest się dziwić. Zaton Holiday Restort to kemping, który może pochwalić się nie tylko doskonałą lokalizacją (w bliskim sąsiedzie plaży zarówno piaskowej jak i kamienistej), ale również odnowionym kompleksem basenowym ze zjeżdżalniami, amfiteatrem i widokiem na morze. Oczywiście znajdziemy tu również boiska, place zabaw a nawet małe samochody elektryczne dla dzieci. Do dyspozycji gości preferujących nocleg pod namiotem przygotowane zostały namioty safari mogące pomieścić maksymalnie cztery osoby i jedno dziecko. Obok wyposażenia kuchni (tak, tu też jest ekspres do kawy) i mebli ogrodowych namiot posiada częściowo zadaszony taras oraz uwaga… łazienkę! Pole namiotowe Austria Camping Bella Austria Wszystko ładnie i pięknie, ale przecież nie samym morzem człowiek żyje. Wakacje to również dobry moment na górskie wycieczki – o czym świadczą tłumy w Zakopanem. Jeżeli jednak droga na Morskie Oko już Wam się nieco znudziła, to zawsze można spróbować swoich sił na innych szlakach. Te znajdujące się w Austrii wręcz zachwycają znajdującą się wokół przyrodą. Namiot można rozbić na parceli w przyjaznym dzieciom Camping Bella Austria znajdującym się w Dolnie Katsch tuż przy wiosce, skąd blisko do Doliny Mur. Do dyspozycji gości są baseny, place zabaw, wypożyczalnia rowerów, boiska i dmuchańce. Oprócz parceli na polu namiotowym istnieje możliwość wynajęcia namiotu typu Navajo z trzema sypialniami mogącymi pomieścić do 6 osób. Do tego aneks kuchenny i pawilon ogrodowy. Pole namiotowe dla aktywnych Niektórych wizja błogiego leżnia na plaży może nieco przerażać. Boiska, baseny, parki wodne? Wówczas są jednie fajnym urozmaiceniem, któremu można się poddać, gdy już wrócimy z górskiej wspinaczki czy jazdy na nartach – i to zarówno tych wodnych, jak i zwykłych. Jeżeli należymy do tych, którzy „nie potrafią usiedzieć w miejscu nawet minuty” to znaczy, że musimy poszukać kempingu umożliwiającego aktywne spędzenie czasu. Oto na co możemy liczyć. Wypad na narty do Szwajcarii latem Miłośników zimowego szaleństwa nie brakuje nawet latem – brakuje za to śniegu. Kemping Bella Tolla znajduje się nieopodal miejscowości Zermatt w Szwajcarii, do której zjeżdżają się narciarze, chcący skorzystać ze stoku w czasie wakacyjnego urlopu. Niestety wszystko uzależnione jest od pogody i warunków, w związku z czym tego rodzaju wypad należy traktować raczej jako jednodniowe urozmaicenie podróży. Ale nie ma się co martwić – u podnóża gór wiać będzie alpejski wiatr, a nie nuda. Możemy przykładowo wybrać się na górę Matterhorn, którą Polakom przysłonił nieco Juliusz Słowacki skupiając całą uwagę na Mont Blanc, lub skorzystać z jednej z tras rowerowych znajdujących się w pobliżu. Wakacje na rowerze – pola namiotowe Na samo wspomnienie o trasach rowerowych zaświeciły się nam oczy? Jeżeli tak to pewnie zabranie roweru na wyjazd jest dla nas równie ważne, co spakowanie ręczników i ciepłego koca. Na szczęście fani dwóch kółek w Europie mają w czym wybierać. Choćby kemping Airotel Pyrénées, który jest doskonałą bazą jeżeli myślimy o sprawdzeniu się na jednym z najbardziej wymagających etapów Tour de France w Pirenejach, takich jak Tourmalet, Luz-Ardiden, Aubisque i Hautacam. Popularnym wśród amatorów kolarstwa kierunkiem jest również Jezioro Garda. Jako miejsce wypadowe najlepiej jest wybrać okolice miejscowości Riva del Garda, gdzie kempingów jest co najmniej kilka, więc o rozbicie namiotu nie mamy się co martwić. Niestety musimy liczyć się z tym, że na ten sam pomysł co my, wpadnie setki, jak nie tysiące innych rowerzystów. Coś za coś. W zamian możemy liczyć na malownicze trasy ciągnące się w okół jeziora – obecnie budowana jest również 140 km ścieżka rowerowa. Nim jednak powstanie – uważajmy na kierowców. Nie są oni zbyt skłonni ustępować na wąskich uliczkach miejsca jednośladom. Nurkowanie i windsurfing w Europie – gdzie się zatrzymać? Jeżeli natomiast w wodzie czujemy się jak… ryba w wodzie to warto poszukać kempingu, który będzie oferował więcej atrakcji wodnych niż basen i kilka zjeżdżalni – na przykład sąsiedztwo szkół windsurfingu. W Hiszpanii taką możliwość będziemy mieć, gdy rozłożymy namiot na kempingu El Delfin Verde znajdujący się regionie Costa Brava i Costa Dorada. We Włoszech szansę na aktywie spędzony czas na wodzie mamy na kempingu Garden Paradiso, znajdującym się nad Adriatykiem. A we Francji można z kolei zatrzymać się na kempingu La Rive, gdzie znajduje się wyróżniona prestiżową nagrodą La Clef Verte nadjeziorna plaża. Nietypowe noclegi pod namiotem To, że namiot nie zawsze oznacza noc na karimacie i herbatę z termosu już wiemy, ale czy można znaleźć namiot który będzie nie tylko komfortowy, ale również wzbudzi w nas zachwyt? Tak. I to nie tylko w nas, bo gdy udostępnimy zdjęcie z biwakowania na Instagramie to możemy mieć pewność, że zaleje nas prawdziwa fala wirtualnych serduszek. Nietypowe namioty, te mniej i bardziej luksusowe, można znaleźć w serwisie Airbnb. Opisaliśmy je w artykule Domek na drzewie, a możne na wodzie? Niezwykłe noclegi z Airbnb i nie tylko. Spanie na dziko pod namiotem w Europie – gdzie można? „Nie po to jedzie się na biwak, by spać w luksusach” – powie ta część osób, dla których nocleg pod namiotem to coś więcej, niż sposób na zaoszczędzenie kilkuset złotych (taki sam efekt przyniesie przecież wymiana walut w 😉 ), czy ciekawa odskocznia od codzienności. Nie dla nich kempingi i namioty z aneksem kuchennym – choć trzeba przyznać, że ekspres do kawy to fajna sprawa. Prawdziwa przygoda zaczyna się dopiero wtedy, gdy rozbijemy przecież biwak z dala od cywilizacji. W lesie, na plaży, czy na śniegu w Grenlandii – dobrze jednak wcześniej dowiedzieć się, czy ta przyjemność nie będzie nas kosztować więcej niż doba w pięciogwiazdkowym hotelu. Masz prawo do kontaktu z naturą... Najmniej restrykcyjne pod względem dzikich obozowisk są państwa skandynawskie: Norwegia, Szwecja, Finlandia. Obowiązuje tam prawo każdego do kontaktu z naturą. To fajne prawo, zwłaszcza biorąc pod uwagę wzrost zainteresowania tymi krajami w ostatnim czasie, który rośnie wraz z cenami noclegów. Namiot rozbić możemy na maksymalnie 2 dni, na niezamieszkałym terenie w odległości 150 m od zabudowań. Problemów z noclegiem na dziko nie powinniśmy mieć również na Islandii, Estonii, na Litwie i Łotwie oraz w Kosowie i Bośni. W miarę spokojnie można czuć się również w Rumunii, Bułgarii, Czarnogórze i Serbii. O mandat trzeba się mocno postarać w Rosji, na Białorusi i Ukrainie. Także Słowenia i Polska mają dość luźne podejście do biwakujących, choć nie można wykluczyć, że zostaniemy poproszeni o wyciągnięcie śledzi. ...ale nie wszędzie Zabronione rozbijanie namiotu jest w Grecji, Portugalii, Francji, Chorwacji, Hiszpanii i Anglii, ale czasami nikt nie zwraca na to uwagi – zatem ryzykujemy już na własną rękę. Lepiej biwakowanie na dziko odpuścić sobie we Włoszech, Niemczech, Austrii, Czechach, Szwajcarii, Słowenii, Danii, Holandii, Belgii i Luksemburgu.

tour de mont blanc z namiotem